czwartek, 1 sierpnia 2013

Chapter XX.

JEŻELI NIE BĘDZIE WIĘCEJ NIŻ 4 KOMĘTARZY NN POJAWI SIĘ POD KONIEC MIESIĄCA. KC KICIE <3
_______________ 


w tle. Z perspektywy Belli.


- Możesz zadzwonić. - Uśmiechnął się mój opiekun. Pobiegłam do telefonu. Wdech, wydech. Do kogo, do kogo. Justin... Nie... Ale tęsknię, tak kurwa! Wykręciłam numer do niego.. Przyłożyłam słuchawkę i nacisnęłam przycisk. Zaczęło mnie łączyć. Jednak szybko się rozłączyłam. Zegarek tykał, kurwa pierdolone tyk-tyk. Czy co on tam robi. Dziewczyny... One odwróciły się od mnie. Ehh... Bo siedziałam w klinice? Wykręciłam numer do Rachel. Odebrała.
/ Rozmowa telefoniczna:
R. Halo?
B. Rachel?
R. Bella?!
B. Tak ja. Mogę zadzwonić, więc...
R. Mów co u ciebie?
B. Leczenie. A u was?
R. Okej. Kiedy wyjdziesz?
B. Na pewno nie wcześnie. Nie chce nic mówić. Nie odzywałam się. Pytają o niego, o moją próbę samobójczą, o was. narkotyki.
R. Pisnęłaś coś?
B. Nie. Nigdy. Nie chce. Coś czuje, że jutro za dwa dni wyjdę. To ci napiszę.
R. Ok... Bieber dał, że ciebie szuka.
B. Proszę nie... Nie... Wyjaśniłam mu wszystko w liście. Powinien zrozumieć, jak nie trudno. Po prosto nie chce. 
R. On nie rozumie.
B. Trudno.... Zakochałam się w nim.
R. Nie!
B. Niestety.
R. On jest w New Yorku, MSG.
B. Madison Square Garden.
R. Blisko...
B. Aż za... Ejj kończę. Niedługo zadzwonię.
R. Pa. Kochamy cię.
B. Ja was też. 
Koniec rozmowy /

Poszłam do pokoju i zaczęłam szukać papierosów. Gdy je znalazłam poszła do Charliego. Zapukałam.
- Proszę. - Weszłam, a on zamykał jakąś kartę.
- Mogę wyjść? - Spojrzałam błagalnym wzrokiem.
- Nie. Jutro będziesz mogła. - Uśmiechnął się. Wywróciłam oczami.

* następnego dnia *

Obudziłam się wcześnie. Pobiegłam do łazienki i wzięłam poranny prysznic. Gdy już go odbyłam, tak jak inne potrzebne rzeczy. Weszłam do pokoju i włożyłam świeżą bieliznę, i moje wcześniej przygotowane ubrania : krótkie jeansowe spodenki, luźną czarną bluzkę z krzyżem i białe converse. Związałam włosy w kitkę i zrobiłam delikatny makijaż. Inna ją. Chwyciłam torebkę. Włożyłam tam papierosy, ipoda, gumy do żucia i żyletki. Zeszłam na dół i się "wymeldowałam". Przekroczyłam żelazne bramy mojego "domu". Chwyciłam swój telefon i go włączyłam. Tysiące powiadomień, wszystkie od niego. "Gdzie jesteś?" "Co się z tobą dzieje?"  "Kocham cię! Odpisz". Samotna łza spłynęła mi po policzku. Napisałam do Rachel.
do: Rachel.
teść:
Wyszłam.
Szłam przed siebie. Do starbucks'a. Kupiłam sobie frapuciono. Udałam się pod MSG. Chciałam go zobaczyć, zobaczyć czy się zmienił, wyrósł, wydoroślał. Jak zmieniły się jego brązowe, jak gorzka czekolada oczy, jednak zawsze zmieniały się na mleczną. Jego idealne malinowe usta, pieprzyki. Idealna cera, gładka skóra. Stałam i patrzyłam na tą halę z nadzieją, że wyjdzie. Zobaczy mnie, uśmiechnie się szczerze. Podejdzie i pocałuje mnie tymi swoimi malinowymi ustami. Tylko marzenia.
- Ej! To ty! - Ktoś podbiegł do mnie i zrobił mi zdjęcie. Co kurwa? O co chodzi?!
- Ej! O co chodzi? - Podeszłam od niej.
- Błagam cię. Ni wiesz? - Spojrzała mi w oczy
- Najwyraźniej nie wiem... Mów. - Zagryzłam wargę
- Justin cię szuka. On tutaj jest. Musisz iść do niego. - Namawiała mnie.
- Nie mogę! Zrozum. Nie mogę. Nie dodawaj tego zdjęcia nigdzie, nie mów mu. - Patrzyłam na nią. Wręczyła mi coś.
- Trzymaj. Uszczęśliw go. - Spojrzałam na bilet M&G.
- Nie. Spełnij swoje marzenia. On da radę. - Oddałam jej bilet i poszłam. Szłam przed siebie. Włożyłam słuchawki do uszów i włączyłam "Nothing Like Us". Usiadłam na ławce i zaczęłam płakać. Czy ja właśnie zrozumiałam, że go straciłam, że straciłam swoją wolność. Swoje... Swoje życie. Wyjęłam żyletkę. Włączyłam od nowa piosenkę i zaczęłam się ciąć. Po chwili widziałam ciemność...

6 komentarzy:

  1. Boże kocham Cię i kocham to ff.<3 Dawaj następny plosssssssse.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham <3
    Jestes cudowna *.*

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham <3
    Jestes cudowna *.*

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham <3
    Jestes cudowna *.*

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem ciekawa jak to wszystko się dalej potoczy. Mimo kilku błędów jakie popełniasz, opowiadanie jest dobre, przyjemnie się czyta :)
    www.wykrzesac-resztki-czlowieczenstwa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń