czwartek, 25 lipca 2013

Chapter XIX.

ZE SPECJALNĄ DEDYKACJA DLA AGI. MASZ I SIĘ CIESZ. KC.! <3 
_________________________________________________________

w tle. Z perspektywy Justin'a.

Zagryzłem wargę. Spojrzałem na jej zdjęcie. Tęskniłem. I chodź miała swoje za uszami, tęskniłem. Może teraz leżała gdzieś pod murem? Lub coś. Albo siedzi na policji całkiem zaćpana. Najgorsze myśli przechodziły mi przez głowę. Leżałem i słuchałem muzyki. Spoglądałem na jej kolejne zdjęcia, w moim iPhone. Tour Bus co chwilę skakał. Nie przeszkadzało mi, przywykłem. Poczułem jak ktoś klepie mnie po ramieniu. Wyciągnąłem słuchawki i odwróciłem się.
- Co? - Spojrzałem na Alfredo.
- Tęsknisz za nią? - Podał mi picie.
- Tak. - Lekko się uśmiechnąłem, a on usiadł obok mnie. Chwycił mój telefon i spojrzał na jej zdjęcie.
- Ładna. - Również się uśmiechnął.
- Była moja. - Zagryzłem wargę. Tak cholernie brakowało mi jej oczów, ust, różowych policzków, idealnych białych zębów, długich brązowych rozpuszczonych włosów, które był zawsze w nie ładzie, lekkiego makijażu. Drobnego ciała, tych malutkich ran, dołkach w plecach, zgrabnym tyłkiem. Brakowało mi jej od czubka głowy, aż po mały palec na stopie. Brakowało mi jej, jej ciała, jej osoby, jej miłości, jej wsparcia. Jej całej. Całej mojej Isabelli.
- Wiem stary. - Napił się coli. Zrobiłem to samo i wyjrzałem przez okno. Jechaliśmy do NYC. Miałem dać tam 2 koncerty i jeden w jakieś klinice uzależnień. Przyciągnąłem nogi do klatki piersiowej. Położyłem głowę na swoich kolanach. Zabrałem mu, mój telefon. Przeglądał jej zdjęcia.
- Ehh. Nawet nie wiem gdzie mieszka. - Zagryzłem wargę, a on znów zabrał mój telefon.
- Ciota z ciebie. - Zaśmiał się.

" Jeśli Ją, Ktoś kiedykolwiek widział, wie COŚ o Niej. Proszę o kontakt. :) "
Przyglądałem się co pisze na moim Twitter'ze/Instagramie itp.
- Tak się to załatwia, Bieber. - Podał mi telefon.
- Dzięki, stary. Nie wiem co bym bez ciebie zrobił. - Uśmiechnąłem się, a on poklepał mnie po plecach po prostu.
- Spoko. Justin... Prześpij się. Jeszcze trochę drogi przed nami. - Wtrąciła mama. Zaśmiałem się.
- Mamoooooooo. - Przedłużyłem "o". Na co, ona tylko się zaśmiała.
- Justtin... Rozesłałam, wszędzie jej zdjęcie. - Uśmiechnęła się.
- Zrobiłem przed chwilą to samo. - Uśmiechnął się Fredo. Wywróciłem tylko oczami i włożyłem słuchawki do uszów.

New York City. 1.10.p.m.

" Wjechaliśmy właśnie do NYC. Przez okno autokaru widzę, to piękne miasto. Jednak... Ciekawi mnie, gdzie Ona jest... Minęło paręnaście godzin, a nikt się nie odezwał. Wiem, że jest pełnoletnia i wgl.. Ale kocham Ją. Już za paręnaście godzin mam zagrać tutaj koncert.

Tyle wspomnień z tym miastem. Będąc małym chłopcem, marzyłem by stanąć na scenie na Madison square garder. Moje marzenie się spełniło 3 lata temu, gdy wyruszyłem w moją pierwszą trasę "My World Tour". NEVER SAY NEVER.

Wtedy byłem ptaszkiem, zamkniętym w klatce, pokazując Im jak bardzo chce się z niej wydostać. Stało się. Teraz nie jestem w żelaznej klatce. Wylatuję na wielkich skrzydłach. Pokazując, że jestem dorosłym, gotowym na wszystko ptakiem.  Wracając do tego miasta, wracają wspomnienia. Nie jestem już 16 latkiem, który stał na tej scenie kiedyś. Jestem 19 latkiem, który będzie bawił się jak kiedyś. Będę stał i krzyczał "NEVER SAY NEVER!".

Jeśli moje Beliebers mogą się tego trzymać, to ja tym bardziej muszę....
"

Mój telefon zawibrował. Spojrzałem. Jedno powiadomienie. "@justinbieber follow me. please *_*. ". Boże. kobieto mam ważniejsze sprawy. Tweetnowłem "Hello NYC. :) ". Po chwili przychodziły różne tweety, to że fanki podały to dalej czy dodały do ulubionych. Był tego natłok. Po chwili ucichło. Nikt nic nie wiedział o Belli. Martwiłem się. 


New York City.12.30.a.m. - Madison Square Garden.

" Stałem i patrzyłem na scenę. Patrzyłem jak to wszystko rozkładają. Poczułem się jak wtedy. Wtedy co tu pierwszy raz stałem. Chodziłem i rozglądałem się. Nuciłem sobie pod nosem jakąś z moich piosenek. 

Tak cholernie się denerwowałem przed tym wszystkim. Jutro kolejny koncert a po jutrze do tej klinki, cholera. Wszystko zapięte na ostatni guzik. Ale do cholery, potrzebuje wolnego! Potrzebuje jej! Zagryzłem wargę i wyszedłem z pomieszczenia. Promienie słoneczne padały na moją twarz.  

" RAZ, DWA, TRZY, CZTERY! " "RAZ, DRWA, TRZY CZTERY!" "PIĘĆ, SZEŚĆ, SIEDEM, OSIEM ". Tancerze liczyli kroki, które znałem na pamięć, których i tak nie zatańczę, bo coś zmienię. Trudno, choreografia musi być. Po ciężkiej próbie, gdzie mój organizm był wykończony, pośpiewałem trochę."

Ogarnąłem się i przebrałem. Uszykowałem się na M&G. Uśmiechnąłem się i poszedłem do czekających fanów. Robiłem sobie z nimi zdjęcia, gadaliśmy, i się śmialiśmy. Po całym zamierzaniu. Szybko się przebrałem i poszedłem do tych co zajmowali się tymi moimi skrzydłami. Nawet nie wiem jak ich nazwać. Ubrałem je i czekałem, aż scena się rozsunie, a ja wlecę i dam świetny koncert. Gdy tylko moje nogi poczuły scenę, muzyka zaczęła cicho grać. Tancerze pomogli mi z skrzydłami. Lefrektor został skierowany w moją stronę. Fanki krzyczały. Rozejrzałem się po scenie "Let's go New York!" Wyrzuciłem rękę w powietrze i po chwili zacząłem śpiewać "All Around The World". Śpiewałem i dobrze się bawiłem. Beliebers krzyczały, śpiewały, płakały. Kochałem je strasznie, ale Belle bardziej. Nagle na ekranach pojawiło się jej zdjęcie WTF?! Alfredo!
- Umm. - Przejechałem ręka po ustach. - Jak już wiecie. Poszukuję jej, spędziliśmy super miesiąc w Vegas... I wtedy... Wtedy się w niej zakochałem. Wyjechała, zostawiła tylko list. Nie odbiera telefonów. Tylko raz zadzwoniła. Więc... Jeśli ja znajdziecie, rozpoznacie proszę byście jej powiedziały, że ma się ze mną skontaktować. Że jej szukam. - Powiedziałem i dalej zacząłem śpiewać. Super się bawiliśmy. Koncert właśnie dobiegał końca.
- Pamiętam gdy tutaj stałem pierwszy raz. Gdy stałem pierwszy raz na tej scenie. Wierzyłem, że to marzenie się w końcu spełni. Wtedy byłem najszczęśliwszym chłopakiem na świecie, że mogę stać tutaj z wami. Dziś moje marzenie spełnia się po raz drugi, mam nadzieję, że nie po raz ostatni. Zauważyłem jak wiele rzeczy w moim życiu się zmieniło. Trzy lata temu, byłem małym chłopcem z wielkimi marzeniami, stojącym w klatce. Dziś... Dziś jestem facetem, z osiągniętymi marzeniami, z wielkimi skrzydłami. Pamiętajcie! NEVER! SAY! NEVER! Dziękuje, kocham was. - Zaśpiewałem jeszcze kawałek "Believe" i skończyłem. Zszedłem ze sceny. Poszedłem do garderoby. Przebrałem się i wsiadłem do auta, którym pojechałem pod hotel. Wszedłem od tyłu i poszedłem od razu do swojego pokoju. Wykąpałem się i zasnąłem.

1 komentarz:

  1. Awww dzięki <3 żebyś wiedziała że się cieszę :D ale rozdział mogłyby być dłuższy ale i tak Cię kocham <3

    OdpowiedzUsuń