niedziela, 7 kwietnia 2013

Chapter VIII.

Gdy tylko zamknęłam drzwi, zaczęłam wyrzucać walizki. Przecież ja nic ładnego nie mam! Nic! Żadnej sukienki nic! A do kolacji, zostało trochę czasu. Na szybko wrzuciłam jakiś dres. Wzięłam portfel i telefon. Wybiegłam z pokoju. Wsiadłam do windy, zjechałam na dół. Wyszłam z hotelu. Jego fanki nadal tam stały.
- Paczcie! To dziewczyna Justin'a! - Krzyknęła jedna z nich. Wystraszyłam się. Ochrona hotelu od razu wyszła. Doprowadzili mnie, do limuzyny, która stała na ulicy. Kierowca otworzył szybkę.
- Witaj Bella. - Uśmiechnął się.
- Dobry Max. - Również się uśmiechnęłam.
- To gdzie? - Zaśmiał się.
- Szybie zakupy, fryzjer i makijażysta. Obym zdążyła. - Wywróciłam oczami, a auto ruszyło. Po parunastu minutach zatrzymało się pod wielkim sklepem. Max otworzył mi drzwi i pomógł wysiąść. Spojrzałam na sklep.
- Idź, poczekam. - Uśmiechnął się
- Idziesz ze mną. - Pociągnęłam go za rękę. Weszliśmy do sklepu. Zaczęłam szukać jakieś sukienki na jeden wieczór. Chodziłam między regałami i szukałam. W końcu znalazłam jedna sukienkę. Następnie poszłam dobrać do niej dodatki. Trochę ciężko było. Ale babka mi pomogła. Weszłam do przymierzalni, szatni czy jak to się tam nazywa. Włożyłam na siebie pierwszy zestaw. Spojrzałam na siebie. Wyglądałam jak idiotka. Wyszłam i pokazałam się Max'iemu i pani  kasjerce.
- Nie. Ściągaj to. - Skomentował kierowca. Włożyłam drugi zestaw. Szczerze zmieniłam tylko buty i dodatki. Pokazałam się, znów skomentowali. włożyłam kolejny zestaw, znów zmieniając tylko dodatki.
- Iiii? - Obróciłam się dookoła własnej osi.
- Sukienka spoko, ale nie te dodatki. - Skomentował Max.
- Ale te buty. - Potupałam nogami.
- Zabijesz się. - Spojrzałam na niego i znów poszłam przebrać dodatki. Szczerze, ten podobał mi się najbardziej. Pokazałam im się, im chyba też się spodobał. Przebrałam się w swoje ciuchy. Zapłaciłam. Max wziął moje siatki. Wsiadłam do auta i pojechaliśmy dalej. Pojechaliśmy do fryzjera. Od razu usiadłam na fotelu. Zajęli się moimi włosami. Czas mijał, mijał i mijał.

Od: Justin *_*
Treść: Piękna, o 18 będę po ciebie. ;*

Spojrzałam na godzinę. 16,20.
- Wyrobicie się na 17,30? - Spojrzałam na fryzjera.
- Pewnie. Zaraz zrobią ci makijaż i paznokcie. On zajął się moimi włosami, przyszła kosmetyczka i manikiurzystka. Wszyscy zaczęli się mną zajmować, co mnie irytowało. Szczerze. Wolałam wyprostować włosy, zrobić naturalny makijaż i tyle. Ale nie! Przecież to randka z Justin'em, bla, bla, bla. [...]


Gdy skończyli byłam w szoku. Wyglądałam jak lalka barbii. Chodź mój strój mi się podobał. We włosach miałam dwa warkocze, oczy pomalowane na złoto, a paznokcie na czarno, na jednym, złote cekiny. Spojrzałam na godzinę. Była 17. Zapłaciłam i wyszłam z salonu. Wsiadłam do limuzyny i pojechaliśmy do hotelu. Nie chciałam wchodzić od samego przodu, bo znając jego fanki, od razu zaczęły by mi robić zdjęcia i szybko znalazły by się na Twitter'ze. Max pojechał od tyłu. Spojrzałam na moje ręce. Było widać, kreski. Uda i biodra zostały zakryte, ale ręce nie. Wjechaliśmy od tyłu. Wysiadłam i weszłam do hotelu. Od razu wsiadłam do windy. Wjechałam na swoje piętro i udałam się do pokoju. Usiadłam na łóżku i chwyciłam telefon. Zaczęłam przeglądać twitter'a. Justin był punktualnie. Włożyłam do torebki wszystko co potrzebowałam i otworzyłam mu drzwi. 
- Wooow. - Otworzył buzię.
- Dziękuję. Zamknij buzię, mucha ci wleci. - Zamknęłam mu buzię i pocałowałam go delikatnie w usta. 
- Idziemy. - Złapał mnie za rękę. Wsiedliśmy do windy. JB ciągle na mnie spoglądał. Uśmiechnęłam się i pocałowałam go w policzek.
- Nie gap, się tak. - Wyszeptałam mu do ucha. Wysiedliśmy z windy i wyszliśmy z hotelu. Splotłam nasze palce i poszliśmy do auta...

2 komentarze:

  1. Kiedy dodasz nowy ? Ten jest zarąbisty i nie mogę się doczekać , aż dodasz kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń