sobota, 30 marca 2013

Chapter VI.

OSOBIE, KTÓREJ OBIECAŁAM WKRĘT DO OPOWIADANIA, PROSZĘ O KONTAKT, NA MOIM FACEBOOKU/TWITTERZE.

__________________________________________________

Wjechaliśmy w jakąś leśną drużkę.
- Justin. - Spojrzałam na niego.
- Zaufaj mi. - Kolejny raz się uśmiechnął. Postanowiłam mu zaufać, w końcu nie mam nic do stracenia. Druga nie miała końca, Justin jechał po woli i ostrożnie. Wolniej niż wcześniej. Co mnie bardzo irytowało.
- Czemu tak wolno? - Spojrzałam na niego otwierając okno.
- Nie chce zarysować auta. - Wyjaśnił
- Sportowe auto i las. gratulacje. - Poklaskałam mu. Skończyłam otwierać okno na, szerz. Następnie położyłam rękę, a na niej głowę. Wdychałam świeże, leśne powietrze. Jedną ręką wymacałam z kieszeni paczkę papierosów. Wyciągnęłam ja. Do ust włożyłam miętowego papierosa. Zapaliłam go i się zaciągnęłam. Włożyłam paczkę do kieszeni. Ułożyłam się tak jak wcześniej i paliłam. W którymś, z momentów poczułam jego rękę na moim udzie. Spojrzałam na niego, z papierosem w ustach. Wywrócił oczami i wyciągnął mi go z ust. Otworzył okno i rzucił go przed siebie, wcześniej go gasząc.
- Nie pal. - Uśmiechnął się.
- Będę. - Odwróciłam się zabierając jego dłoń, z mojego uda. Po chwili dojechaliśmy. Zatrzymał się na zielonej polanie. Wysiadł z auta, i jak gentleman ( czyt. dżentelmen ) otworzył mi drzwi i złapał moją dłoń pomagając mi wysiąść. Rozejrzałam się dookoła. Zielona polana, wszędzie zielone drzewa, duże piękne jeziorko z malutką plażą i mostem. Słońce też grzało. Chciałam ściągnąć bluzę, ale jakoś nie miałam na to ochoty. Może przez to, że nie chciałam pokazywać moich świeżych ran, które zrobiłam sobie na ostatniej imprezie. Justin wyciągnął plecak z bagażnika i podszedł. Złapał mnie delikatnie w tali, całując w szyje. Poczułam się taka, bezpieczna. Jednak, nie mogłam. Nie mogłam być z nim. Nie. Nie po tym, wszystkim co inni mi wyrządzili - byłam dla nich zabawką, teraz oni są dla mnie zabawką na jedną noc.Ogólnie to wygląda tak: idę na imprezę, napiję się, wezmę tabletki/wciągnę coś, znów się napije, pójdę tańczyć z jakimś kolesiem, zaciągnę go do łazienki, szybki seks i po sprawie. Z Justin'em, jednak nie mogłam tak zrobić. Nie umiałam, a może nie chciałam. Ruszyłam przed siebie na plaże, zastanawiając się nad tym, czego tak naprawdę oboje oczekujemy. On chciał chyba czegoś więcej, ja tylko przelotnej przyjaźni/miłości. A jeśli zaczęłam coś do niego czuć, coś więcej niż zwykłą przyjaźń. To coś, co nazywane jest miłością Usiadłam na piasku, Bieber zaraz do mnie dołączył. Rozłożył koc i usiadł na nim. Poklepał miejsce obok. Uśmiechnęłam się i przeszłam na koc, a raczej przeturlałam się na niego. Położyłam się i zmrużyłam oczy. Ubrałam kaptur na głowę. Justin pochylił się nad mną, zasłaniając promienie słońca. Ubrałam mu kaptur na głowę.
- Dziękuje, że mnie tu zabrałeś. - Wypaliłam coś głupiego, bez sensu. Coś, by nie doszło do czegoś więcej. Nie chciałam kolejny raz smakować jego, ust - tak muszę przyznać, jego usta są zajebiste. Miękkie, malinowe, a jego pocałunki są niesamowite. Od razu jestem w innym świecie.
- Nie ma za co. - Uśmiechnął się i zbliżył do mnie. Nasze twarze dzieliły zaledwie paręnaście centymetrów, a z każdą sekundą było ich coraz mniej i mniej. Wiedziałam, że nasze usta zaraz się złączą, a języki będą toczyć swoją wojnę, będą tańczyć według siebie. Serce przyspieszy, a żołądek zacznie się dziwnie poruszać - coś w stylu motylków w brzuchu. Ciśnienie zacznie przyspieszać, oddech stanie się nieregularny, źrenice się powiększą, ręce zaczną się pocić, a mój umysł będzie wymyślał różne historie z JB w roli głównej. Czekałam, aż coś uratuje mnie z tego stanu. Coś, co nie pozwoli by doszło do tego pocałunku. Jego usta był coraz bliżej, bliżej. Dzieliło nas zalewie parę minimetrów. A nic, jednak nie przychodziło mi w pomocy. To był czas, gdy miałam wpić się w jego usta, niczym wampir w swoją ofiarę, czy może powiedzieć coś głupiego i zrobić się czerwona, po to by po chwili odpalić papierosa i przejść się brzegiem plaży, w głowię wyzywać się od najgorszych.

" All along it was a fever. 
A cold sweet hot headed believer..."

Słowa piosenki wybroniły mnie od tego pocałunku. Wyciągnęłam telefon z kieszeni i wstałam spojrzałam na wyświetlacz "Mama". Odebrałam z nie miłą chęcią. Szczerze, już wolałam go pocałować, niż rozmawiać z nią. Nagle sobie przypomniała o córeczce. Wywróciłam oczami, naciskając zieloną słuchawkę.
- Isabella?
- Nie kurwa, ksiądz.
- Pamiętaj, że mówisz do swojej matki! - Uniosła się
- Dobra mów co chcesz.
- Gdzie jesteś?
- Eee? Co?! Nie słyszę cię! Połączenie się rwie! - Krzyczałam i się wyłączyłam. Wyłączyłam zasięg i wróciłam do Justin'a. Znów się położyłam. Uśmiechnął się, odwzajemniłam to.
- Głodna? - Spojrzał na jedzenie.
- Pewnie. O truskawki. -Wziął pudełko truskawek w czekoladzie. Położyłam głowę na jego udach. Zaczął mi wkładać truskawki do buzi. Gdy kończyłam jeść jedna, on wkładał mi kolejną do buzi.
- Głodomorek. - Cmoknął mnie w nos i dal mi kolejną. Lekko włożyłam w nią zęby. Przyciągnęłam go za kaptur do moich ust. Po chwili włożył do ust, drugi koniec truskawki. Zjadł ją, a ja swoją. Wpiłam swoje usta, w jego pełne malinowe usta - jak wampir, wpijający się w swoją ofiarę, którą dostał pierwszy raz od długiego czasu. Uśmiechnął się i pogłębił pocałunek. Jak wcześniej przypuszczałam języki tańczyły swój taniec, serce zaczęło bić szybciej, w brzuchu czułam motyki, mózg zaczął wymyślać historyjki. Źrenice się powiększyły, oddech przyspieszył, ciśnienie przyspieszyło, stało się gorąco. A ręce zaczęły się pocić. Zacisnęłam dłonie na bluzie. Po paru minutach odessałam się od niego. Było mi strasznie gorąco, mimo tego bałam się ściągnąć bluzy. Nie chciałam, by widział że się okaleczam. Wystarczy, że musisz znosić widoki, naćpanej, pijanej mnie. Gdy przestał patrzeć na mnie, szybko się spoliczkowałam. 
- Co się z tobą kurwa dzieje? - Spytałam cicho by nie usłyszał. Jednak odpowiedzi nie dostałam. 
-Idziemy się przejść? - Wyszeptał mi do ucha.
- Posiedźmy. - Również wyszeptałam. Położyłam się normalnie. Na swoim brzuchu położyłam winogrona. Zaczęłam je jeść. Justin położył się obok.
- Zostaw też mi. - Zabrał mi sprzed buzi winogrono. Rzuciłam nim w niego.
- Mam pomysł! - Krzyknęłam
- No? - Zaśmiał się
- Pistolety na wodę. - Spojrzałam do plecaka. Oboje wzięliśmy "broń" i pobiegliśmy je napełnić. Gdy tylko to zrobiłam zaczęłam celować w Justin'a. A on swoją we mnie. Śmialiśmy się jak małe dzieci.

Pod wieczór siedzieliśmy okryci drugim kocem wpatrując się w zachodzące słońce. Justin dał mi swoją drugą bluzę. Uśmiechnęłam się i ją ubrałam. Byłam ostrożna by nie widział ran na rękach, żebrach, biodrach i  udach. Siedziałam wykończona psychicznie jak i fizycznie.
- Zbierajmy się. - Uświadomiłam
- Chcesz iść na imprezę? -Spytał lekko zawiedziony
- Nie, nie zmęczona jestem.
- Było trzeba tak od razu. Chodź. Wstał i pomógł mi wstać. Zebraliśmy wszystko i włożyliśmy do auta. Usiadłam na miejscu pasażera i przymknęłam oczy. Słyszałam jak Juss uruchomił silnik. [...]

* oczami Justin'a * 

Zapaliłem silnik i ruszyłem. Spojrzałem na śpiącą Bells. Wyglądała tak słodko. Ruszyłem w stronę domku. Droga była długa. Objechałem prawie całe jezioro i dotarłem do naszego domku. Nie miałem serca, ale musiałem ją obudzić. 
- Ej, Bella wstań. - Szturchnąłem ją lekko. Od razu się obudziła.
- Co? Ja nie śpię. - Zaśmiałem się, a ona mnie lekko uderzyła. - To nie jest nasz hotel.
- Jedną noc tu spędzimy. - Uśmiechnąłem się. Wysiadłem z auta. Moja partnerka zrobiła to samo. Wziąłem to co przygotowałem wcześniej. Podszedłem i otworzyłem drzwi. Ona jednak nie weszła.
- O nie. Nie wejdę sama. - Zaprzeczyła
- Ale ja tylko auto do garażu odstawię.
- Zrobię to z tobą. - Złapała mnie za rękę. Wsiedliśmy i odstawiłem auto go garażu. Wysiadłem z auta. Zamknąłem drzwi od garażu i wyszliśmy. Weszliśmy schodami na parter. Znajdował się tam malutki salon i kuchnia, oraz łazienka. Weszliśmy na górę po schodach. Po prawej stronie była sypialnia, na wprost łazienka, a po lewej pokój dla dziecka. Domek pożyczyłem od Usher'a kolegi.
- Śpimy razem. - Rozkazała.
- Słucham? - Spojrzałem na nią
- Ogłuchłeś? - Zaśmiała się
- Nie! Nie śpimy razem! - Lekko uniosłem głoś
- Boje się! - Również uniosła głos
- Czego? Puszczać się na lewo i prawo nie boisz! - Spojrzałem na nią, dostrzegłem w jej oczach łzy. Pożałowałem.
- Dzięki bardzo. Wracam do hotelu! - Zaczęła schodzić na dół, złapałem ją.
- To nie tam. Nie myślę tak. - Zacząłem tłumaczyć. Po chwili do niej do tarło. Przytuliła się. Weszliśmy do sypialni. Rozebrałem się do bokserek i położyłem, ona położyła się w ciuchach.
- Ściągnij ubrania. Znaczy spodnie. Będzie ci nie wygodnie. - Spojrzałem na nią.
- Nie, nie. Tak jest okej. - Wydusiła sztuczny uśmiech. Rozpiąłem jej guzik od spodni i zamek. Ściągnąłem je na dół. Na jej udach dostrzegłem dużą ilość kresek.
- Dlatego? - Spytałem.
- Tak. - ściągnęła spodnie do końca. Potem nie ściągając bluzy pozbyły się stanika i bluzki. Wiedziałem co tam mogę też dostać.
- Pokaż. - Usiadłem obok niej. Podwinęła rękawy i pokazała swoje okaleczone dłonie, następnie pokazała żebra i biodra. Przytuliłem ja i zakryłem kołdrą. Zasnęliśmy.

__________________________________________________________

Tak mniej więcej wyobraziłam sobie pocięte ciało bohaterki :3.

To chyba najdłuższy rozdział w całym moim życiu.

PROSZĘ O KONTAKT, OSOBĘ KTÓREJ OBIECAŁAM WKRĘT DO OPOWIADANIA. KONTAKT NA FACEBOOKU/TWITTERZE.

+ WE
SOŁEGO JAJKA

1 komentarz: