wtorek, 19 marca 2013

Chapter III

Obudziłam się z wielkim bólem głowy. Urywki, z wczorajszego wieczoru, nic mi nie przypominały. Jak po każdej imprezie. Wstałam i udałam się do toalety Po godzinie wyszłam ogarnięta. Ubrałam świeżą bieliznę, a następnie ubrałam jeansowe spodenki, czarną na, na ramkach bluzkę "Jack Daniel's". Bluzkę włożyłam w spodnie. Na nogi włożyłam białe all star'y. Wróciłam do łazienki. Umyłam zęby. Przeczesałam włosy zostawiając je falowane. Pomalowałam się jak zawsze, mocno podkreślając oczy. Wyszłam z łazienki wzięłam telefon do kieszeni i poszłam do pokoju dziewczyn. Zapukałam, ale nikt nie odpowiadał. Zeszłam na dół. Poszłam do restauracji. Wszyscy już tam siedzieli. Dosiadłam się do nich. Przywitałam się z dziewczynami buziakiem, a im podałam tylko rękę. Zmierzyłam pana gwiazdkę. [...]

Chodziliśmy po tym mieście, za dnia śpi. Ale my nie mieliśmy co do roboty, więc zaczęliśmy je zwiedzać. Wszędzie jeździliśmy limuzyną Justin'a. Miałam w głowie myśli, by go zabić. Jak go widziałam, to mi się podnosiło. Spojrzałam na Ashley i wyciągnęłam z jej torebki papierosy. Bez wahania odpaliłam go i się zaciągnęłam.
- Fuuu! Zgaś to. - Zaczął kaszleć Bieber.
- Palić mi się chce. - Uśmiechnęłam się i w twarz mu dym puściłam.
- Chociaż otwórz okno. - Uśmiechnął się. Otworzyłam dach i stanęłam. Moje włosy zaczęły wiać na wszystkie strony. Co chwile je odgarniałam i patrzyłam na miasto, paląc papierosa. Gdy go skończyłam palić, wróciłam na dół. [...]

- Gdzie ty jesteś?! - Wydarła się mama do słuchawki.
- Z dziewczynami. - Zaśmiałam się.
- Pytam się gdzie! - Znów krzyknęła. Wywróciłam oczami.
- Nie słyszę się. Coś przerywa nam. Szszszszszsz... Wjeżdżamy do tunelu. Szszszsz. - Rozłączyłam się. Miałam gdzieś, że się o mnie martwi. Nie interesowała się mną. Wychowałam się sama, więc niech nie ma wontów do mnie. O 19, pojechaliśmy na kolację do jakieś restauracji. Zajęliśmy stolik i gadaliśmy. Justin nie robił mi problemu, dopasował się. Całą kolację gadaliśmy i się śmialiśmy. Następnie pojechaliśmy na imprezę. Postanowiłam, że nie będę dziś tyle pić. Gdy tylko weszliśmy do klubu, złapałam Justin'a za rękę i pociągnęłam go na parkiet. Zaczęliśmy tańczyć.
- Chcesz ekstazy lub kokę? - wyszeptałam mu na ucho.
- CO?! - Krzyknął też mi do ucha
- Nie to nie. - Pociągnęłam go do stolika. Z torebki wyciągnęłam ekstazy. Włożyłam jedną tabletkę do buzi i popiłam wódką. - A może jednak? - Spojrzałam na niego.
- A co po tym będzie? - Usiadł obok mnie.
- Będziesz pobudzony, odprężony, zrelaksowany. - Uśmiechnęłam się.
- Daj. JEDNĄ. - Pod kreślił. Dałam mu jedną, od razu ją popił i się uśmiechnął.

***

- Daj. JEDNĄ. - Pod kreśliłem. Dała mi jedną, od razu popiłem i się uśmiechnąłem. Poczułem się lepiej. Było widać, że ona też. Podała mi drinka. Wypiłem i oparłem ją bardziej o fotel. Spojrzałem w jej oczy, a następnie przyssałem się do jej ust. Nie wiedziałem co się ze mną dzieje. Rządziły mną pigułki. Ona odwzajemniała to z rozkoszą i pożądaniem. Po chwili odessałem się od niej.
- Mmmm. - Oblizała wargi.
- Słodka. - Zaśmiałem się. Uśmiechnęła się i pocałowała mnie w usta lekko.
- Jak się trzymasz? - Spojrzała mi w oczy.
- Dobrze. Bardzo dobrze. - Złapałem ją w tali i posadziłem na swoich kolanach. Pogadaliśmy jeszcze trochę i poszliśmy tańczyć. Bawiliśmy się całą noc. O 5 wracaliśmy do domu. Z, Bellą byliśmy pijani, ale nie bardzo. Gdy tylko dotarliśmy na swoje piętro, pocałowałem ja i się pożegnaliśmy. 

2 komentarze: